Strona:Juljusz Verne-Wyspa tajemnicza.djvu/161

Ta strona została przepisana.

i podzielonych na przedziały, aby każdy gatunek drobiu mógł być oddzielnie pomieszczony. Naprzód wpuszczono tam kusaki, które wkrótce zaczęły wysiadywać młode. Niedługo potem dodano im do towarzystwa kilka kaczek, między któremi odznaczał się pewien gatunek kaczek chińskich, ze skrzydłami rozsuwającemi się wachlarzowo i tak świetnem upierzeniem, że mogły śmiało współzawodniczyć ze złotemi bażantami.
Prócz tego Cyrus Smith postawił jeszcze gołębnik około kurnika i umieścił w nim sześć par gołębi skalnych. Przyzwyczaiły się one wkrótce do nowego mieszkania.
Czas było nakoniec pomyśleć o przewiezieniu powłoki balonu i spożytkowaniu jej na bieliznę, a że wóz był bardzo niezgrabny i ciężki, koloniści musieli pierwej przerobić go i ulepszyć. Podczas tej pracy przychodziło im często na myśl, jakby to było dobrze, gdyby udało się znaleźć na wyspie zwierzę, któreby można użyć do ciągnienia wozu.
— Doprawdy — odezwał się pewnego dnia Penkroff — bardzoby nam przydało się zwierzę pociągowe, zanim pan Cyrus zbuduje nam lokomotywę, bo z pewnością będziemy kiedyś mieli drogę żelazną z Granitowego pałacu do portu Balonu i na górę Franklina.
Zacny marynarz wierzył w to jak najmocniej, lecz obecnie byłby poprzestał na jakiem bądź pociągowem zwierzęciu. Opatrzność była szczególniej na niego łaskawą. Nie czekał długo na spełnienie swych życzeń.
Dwudziestego trzeciego grudnia koloniści, pracujący w Kominach, usłyszeli jednocześnie krzyki Naba i szczekanie Topa. Zaniepokojeni wybiegli i zobaczyli dwa piękne i duże zwierzęta, które niebacznie wbiegły przez mostek na płaszczyznę. Zdaleka można je było wziąć za konie, a przynajmniej za osły; budowa ich była kształtna, maść brudno-żółta, nogi i ogon białe; na szyi, głowie i grzbiecie miały czarne pręgi. Szły spokojnie bez obawy, przyglądając się ciekawie tym, w których nie domyślały się przyszłych panów.
— To są onagi — zawołał Harbert — zajmują one środek między zebrami i kwagami.
— Może to osły? — powiedział Nab.
— Nie, gdyż są kształtniejsze i nie mają tak długich uszów.
— Osły czy konie — odpowiedział Penkroff — o to mniejsza, zawsze są to motory, jak mówi pan Smith, a zatem warto je schwytać.
Ostrożnie, nie przestraszając zwierząt, zbliżył się do mostu, podniósł go, i onagi nie mogły uciec.
Koloniści, zamiast ujarzmiać je odrazu, pozwolili im przez kilka dni biegać swobodnie po płaszczyźnie, zarosłej bujną trawą; tymczasem zaś postawili tuż przy kurniku stajnię, aby później służyła