Po skończeniu owczarni, dnia 7 lutego zrobiono wielką obławę na muflony, w której wszyscy brali udział. Gedeon Smith i Harbert pojechali wierzchem na onagach, które i w tym razie okazały się bardzo użyteczne.
Polowanie zasadzało się głównie na tem, aby naganiać muflony i dzikie kozy do owczarni. Dlatego też Cyrus, Penkroff, Nab i Jow stanęli na obranych stanowiskach w lesie, a jeźdźcy i Top galopowali dokoła ogrodzenia, zacieśniając coraz koło i wydając głośne okrzyki dla płoszenia muflonów i naganiania ich do zagrody.
Polowanie odbywało się właśnie na pastwiskach, licznie uczęszczanych przez te piękne zwierzęta, równające się wzrostem danielowi, a przypominające azjatyckiego barana argali rogami, silniejszemi niż u zwyczajnych baranów, i wełną szarawą.
Ze stu najmniej muflonów zaledwie trzydzieści i dziesięć dzikich kóz wpadło przez otwartą bramę do ogrodzenia, gdzie też zamknięto je natychmiast. Koloniści i z tego byli zadowoleni, zwłaszcza, że samice znajdowały się między schwytanemi zwierzętami w znacznie przeważającej liczbie, a można więc było spodziewać się wkrótce pomnożenia owczarni.
Gdy koloniści wrócili do domu, upadali prawie ze znużenia, a pomimo to nazajutrz udali się do owczarni. Wszystko znaleźli w dobrym stanie. Wprawdzie muflony próbowały przewrócić palisadę lecz, widząc że bezkutecznie uderzają w nią rogami, uspokoiły się nieco.
Miesiąc luty przeszedł bez żadnego ważniejszego wypadku. Ulepszono już istniejące drogi i utorowano nowe od owczarni do zachodniego wybrzeża, gdyż dotąd jeszcze nieznaną dla kolonistów częścią wyspy był wielki las, pokrywający półwysep Wężowaty, gdzie ukrywały się krwiożercze zwierzęta, z których Gedeon Spilett postanowił oczyścić wyspę Lincolna.
Przed nadejściem zimy zajęto się gorliwie przesadzaniem dzikich roślin, które Harbert przynosił z każdej wycieczki do lasu: szczaw zwyczajny, kilka odmian kartofli, których dotąd poznano już przeszło dwieście gatunków, jakąś inną użyteczną roślinę. Każdą z nich sadził na osobnej kwaterze w ogrodzie warzywnym.
Na brak napojów nie mogli także się uskarżać; prócz herbaty, posiadali jeszcze napój z korzeni draceny i istne piwo, które Cyrus Smith wyrabiał z młodziutkich odrośli pewnego gatunku świerku, zwanego Abies nigra; one to po wygotowaniu i fermentacji dają smaczny i zdrowy napój, zwany przez Anglo-Amerykanów „spring-beer”, to jest piwo wiosenne.
Przy końcu lata przybyło do kurnika parę dropiów i kilka innych ptaków z rodziny grzebiących, a między niemi pyszne koguty z czarnemi czubami, podobne do kogutów mozambickich.
Wszystko szło jak najlepiej, dzięki niezmordowanej praco-
Strona:Juljusz Verne-Wyspa tajemnicza.djvu/166
Ta strona została przepisana.