— Bez wątpienia, panie Cyrusie. Skoro własną pracą pozyskaliśmy już rzeczy potrzebne, wolno nam pomyśleć o wygodzie. Zresztą dla nas samych może byłoby to zbyteczne, ale do wnoszenia ciężarów prawie niezbędne. Ciężko wchodzić na tak wysoką drabinę, dźwigając ciężar na grzbiecie.
— Dobrze, Penkroffie, spełnię twoje życzenie.
— I zrobisz pan maszynę parową?
— Nie, będzie to maszyna, poruszana wodą, a zbudowanie jej nie jest zbyt trudne.
Czytelnicy przypominają sobie zapewne, że przy zamurowaniu dawnego upustu pozostawiono mały otwór, przez który wpływała dostateczna ilość wody na zaspokojenie potrzeb mieszkańców Granitowego pałacu. Otóż obecnie powiększono ten otwór, przez co utworzył się dość silny spadek wody, spływającej następnie do studni, umieszczonej tuż pod nim, wewnątrz korytarza. Pod tym spadkiem umieścił inżynier koło, podobne do tych, jakie obracają młyny wodne, a zostające w styczności zapomocą trybu i drąga z drugim kołem zewnętrznem, około którego obwijała się gruba lina, utrzymująca wielki i mocny kosz. Tym sposobem zapomocą sznura, opadającego aż do ziemi, można było wprawić w ruch lub powstrzymać motor hydrauliczny i, stosownie do woli, podnieść się w koszu aż do drzwi lub też spuścić nadół.
Siedemnastego marca windy po raz pierwszy użyto i odtąd już stale zastąpiła drabinę, której też nikt nie żałował. Najwięcej zadowolenia okazywał Top, który nie mógł tak zręcznie wchodzić na drabinę jak Jow i z początku zwykle na grzbiecie Naba, a następnie orangutanga, przebywał tę przykrą dla siebie drogę.
W parę dni później Cyrus Smith rozpoczął przygotowania do wyrobu szkła od przerobienia pieca garncarskiego na hutniczy. Czynność ta przedstawiała liczne trudności, które jednak zdołał pokonać po wielu próbach, przy współudziale reportera i Harberta, swych zwykłych pomocników.
Cyrus Smith miał pod ręką materjały, wchodzące w skład szkła, to jest biały piasek, kredę i sodę. Piasku dostarczało wybrzeże, kredy — wapno, sody — rośliny morskie, kwasu siarczanego — piryty, a opału do ogrzania pieca — kopalnia węgla kamiennego. Najtrudniejszem do wyrobienia narzędziem była rurka żelazna, długa na pięć stóp, zwana „cybuchem” lub „piszczelem”; rurka ta z jednego końca jest obłożona drzewem, drugim zaś zanurza się w roztopionej masie szklanej. Penkroff niemało się napracował, zanim udało mu się zrobić dość dobry cybuch z cienkiej i długiej sztabki żelaza, którą zwinął w kształcie lufy od strzelby.
Dwudziestego ósmego marca rozpalono mocno piec. Cyrus Smith zmieszał 100 części piasku białego z 35 częściami kredy,
Strona:Juljusz Verne-Wyspa tajemnicza.djvu/169
Ta strona została przepisana.