Strona:Juljusz Verne-Wyspa tajemnicza.djvu/311

Ta strona została przepisana.
ROZDZIAŁ LVIII.


Kapitan Nemo. — Pierwsze wyrazy. — Historja bohatera niepodległości. — Nienawiść do zaborców. — Towarzysze. — Życie pod powierzchnią morza. — Sam jeden. — Ostatnie schronienie „Nautilusa” przy wyspie Lincolna. — Duch opiekuńczy wyspy.


Człowiek leżący na sofie powstał, i wówczas zobaczyli twarz jego. Piękna to była głowa, czoło wysokie, spojrzenie śmiałe i wyniosłe, broda biała, włosy gęste, wtył odrzucone.
Wsparł się ręką na poduszkach. Widocznie był wycieńczony długą chorobą, lecz głos jego był jeszcze dość silny, gdy odezwał się po angielsku, tonem, wyrażającym głębokie zdziwienie:
— Nie mam żadnego nazwiska.
— Ja znam je oddawna, kapitanie — odpowiedział Cyrus.
Kapitan Nemo spojrzał na inżyniera gniewnym wzrokiem; potem wsparł głowę na poduszkach i rzekł cicho, jakby do siebie:
— Mniejsza o to zresztą, gdy chwile mojego życia już są policzone!
Cyrus zbliżył się do kapitana Nemo, Gedeon przystąpił także do niego i wziął go za rękę: była mocno rozpalona. Ayrton, Penkroff, Harbert i Nab zatrzymali się nieco dalej.
Kapitan Nemo wysunął prędko rękę i prosił Cyrusa i Gedeona, aby usiedli. Wszyscy spoglądali na niego z głębokiem wzruszeniem. Więc ten, którego nazwali opiekuńczym duchem wyspy, był tuż przed ich oczyma. Zobaczyli nakoniec tę tajemniczą istotę, która tyle razy śpieszyła im z pomocą, tego dobroczyńcę, któremu tak wiele winni byli wdzięczności. I ten dobroczyńca, ten potężny opiekun był tylko człowiekiem i to człowiekiem umierającym, gdy Penkroff i Nab przedstawiali go sobie, jako istotę nadludzką. Ale jakimże sposobem Cyrus mógł znać kapitana Nemo?...
— Więc znasz nazwisko, które nosiłem niegdyś? — zapytał kapitan, wpatrując się w inżyniera.
— Tak — odpowiedział Cyrus — a prócz tego znam jeszcze nazwisko tego pięknego statku podwodnego.
— „Nautilus” — rzekł, uśmiechając się kapitan.
— Tak, „Nautilus”...
— Ale czy wiesz... czy wiesz... kim jestem?
— Wiem.
— Wszakże upłynęło już tyle lat od chwili, w której zerwałem stosunki z ludźmi; od tylu lat żyję w głębi morza, w jedynem miejscu, gdzie jeszcze można znaleźć swobodę! Któż mógł zdradzić moją tajemnicę?
— Człowiek, który nie zobowiązał się nigdy, że jej dotrzyma, którego zatem nie można obwiniać o zdradę.
— Któż taki?