Strona:Juljusz Verne-Zielony promień.djvu/040

Ta strona została uwierzytelniona.

obrał sobie parostatek „Kolumbia“, nawet sami bracia Melwill mogliby w następstwie pożałować tego — ponieważ przejeżdżając poniżej wybrzeża Islay ujrzeliby przed sobą dawną rezydencyę Macdonaldów, którzy zwyciężeni i wygnani w początkach XVII stulecia, zmuszeni byli ustąpić miejsca Campbellom. Przed tem miejscem na którem rozegrało się historyczne zdarzenie, tak blizko obchodzące braci Melwilów, serca ich zabiłyby od wzruszenia, nie mówiąc już nic o Becie i Patrydżu których to miejsce wprawiłoby w uniesienie.
Co się tyczy miss Campbell to ją także zadowoliłaby ta droga pomimo że była długą, nużącą i niebezpieczną dla osób bojących się silnych wiatrów, wiejących po przestrzeni wysp Hebrydzkich. Horyzont morza miałaby długo przed oczami — ponieważ od Contyre do Islay morze rozlewało się szeroko i gładko. Niedogodności tej drogi podsunęły przedsiębiorcom myśl przerobienia półwyspu Contyre na wyspę, za pomocą przekopania kanału, który skrócił drogę co najmniej o dwieście mil (angielskich). Kanał ten można przepłynąć w ciągu trzech kwadransów, i „Kolumbia“ obrała sobie drogę do Obanu, właśnie przez ten kanał.
W chwili gdy pasażerowie opuściwszy jadalnię wychodzili na pokład, parowiec już mijał dolną część maleńkiej wysepki Elbangreig — ostatniego schronienia księcia Argyla, który bił się za niepodległość Szkocyi, był zwyciężony i w końcu stracony w Edymburgu. Zostawiwszy za sobą wyspę, parostatek zawrócił do cieśniny Bute, przeszedł pomiędzy najbardziej malowniczemi skalistemi wyspami, zarosłemi lasem, i okrążywsz