bell stała nieporuszona na pokładzie i niespuszczała oczu z tego obszaru morza, rozlewającego się pomiędzy wyspami. Ponieważ nikogo z pasażerów, prócz niej, punkt ten nie zajmował, przeto i nikt oprócz niej, nie zauważył, że w morzu, w pobliżu wyspy Skarba odbywa się jakieś poruszenie. Zaraz potem do uszu młodej panienki zaczął dochodzić oddalony jakiś łoskot, a to zdawało się tembardziej osobliwem, że parowiec posuwał się po zupełnie gładkiej powierzchni morza.
— Co to tam za poruszenie na morzu? Zkąd pochodzi ten łoskot? — spytała miss Campbell swoich wujów. Lecz bracia Melwill nie byli w stanie dać odpowiedzi na jej pytania, gdyż sami nie rozumieli co się w morzu odbywa. Miss Campbell postanowiła więc zwrócić się po objaśnienie do kapitana.
— To bardzo proste zjawisko morskie, — odpowiedział kapitan: — pani słyszy łoskot pochodzący od wirów Corryvrekan.
— Wszakże pogoda śliczna; zkądże pochodzi ten ruch na morzu?
— To zjawisko przyrody nie zależy od pogody, odrzekł kapitan, — w czasie przypływu, bałwany morskie wpadają w przesmyk między wyspami Jura i Skorba i skutkiem tego ze straszną siłą prą do brzega. Broń Boże, żeby w tę porę jaki mały statek znalazł się w tem przejściu: zguba jego byłaby nieunikniona.
Wiry Corryvrekan — najniebezpieczniejsze i zarazem najbardziej uwagi godne miejsce na całym archipelagu Hebrydzkim: można tylko porównać z wpadem Sekwany czyli Blanc-Roche w miejscu, gdzie wody
Strona:Juljusz Verne-Zielony promień.djvu/043
Ta strona została uwierzytelniona.