do spotykania się z miss Campbell, w warunkach które nam pomogą poznać się wzajemnie?
— Nieinaczej, — odpowiedział Sam — byliśmy tego przekonania, że tą drogą prędzej dojdziemy do celu...
— Zgadzam się z panami, — rzekł uczony... Tu, na neutralnym gruncie, ja i miss Campbell możemy na swobodzie rozprawiać o ruchu morza, o kierunku wiatrów, o wysokości bałwanów, o przypływach i innych zjawiskach fizycznych, które pewno ją zajmują w wysokim stopniu.
Bracia Melwilowie przyglądali się sobie wzajemnie z uśmiechem zadowolenia, kiwnęli Ursiklosowi głową potakująco, przy czem wyrzekli że mają nadzieję w krótkim czasie przyjąć go w Hellenburgu jako krewnego.
Ursiklos odpowiedział, że i on będzie się czuł uszczęśliwionym, gdy będzie mógł zamieszkać u nich, tembardziej, że mu powierzoną została nader poważna praca nad zbadaniem dna Klaydy w całym jej biegu od Hellenburga do Grinnek, a to za pomocą maszyn elektrycznych. Mieszkając w Hellenburgu będzie mu dogodnie dozorować roboty.
Bracia Melwill nie mogli nie ocenić, o ile te okoliczności sprzyjały urzeczywistnieniu ich ulubionego marzenia. W godzinach niezajętych pracą, młody człowiek nie zaniedba pochodzić około pozyskania względów panny.
— Ale, zapytał Arystobulus Ursiklos, panowie podaliście pewno jakiś pretekst, żeby tu przyjechać, bo panna Campbell pewno nie wie że ja bawię w Obanie?
Strona:Juljusz Verne-Zielony promień.djvu/056
Ta strona została uwierzytelniona.