Strona:Juljusz Verne-Zielony promień.djvu/074

Ta strona została uwierzytelniona.

Arystobulusa Ursiklosa. Był on mniej szczęśliwym: czyto wskutek niezręczności czy chybnięcia, trzy razy musiał zaczynać nim kula jego mogła przejść pierwszą bramę, a po przejściu jej zatrzymała się obok drugiej.
— Środek ciężkości tej kuli musi być nieprawidłowy, źle ona zrobiona — tłómaczył miss Campbell.
— Wujaszku Sebie, ty zaczynasz! zawołała Helena, nie słuchając uczonych objaśnień swego partnera.
Seb okazał się godnym swego brata; jego kula przeszedłszy dwie bramy stanęła obok kuli Arystobulusa Ursiklosa; Seb krokował go; przeprowadził swoją kulę w następną bramę i znów skrokował kulę młodego uczonego i silnem uderzeniem wyrzucił go precz z pola. Przez cały czas Ursiklos stał nieporuszony a twarz jego zdawała się mówić: „i cóż, i my zrobimy nie gorzej“, najspokojniej poszedł po swoją kulę. Miss Campbell wzięła swoją kulę i zręcznie przeprowadziła ją przez dwie bramy.
Kiedy panna Campbell już dostatecznie przekonaną była że ona partyę przegra, zaczęła grać staranniej i okazywała przy tem daleko większą zręczność, niż jej partner — który mimo to nie przestawał udzielać jej nauk.
— Kąt odbicia zawsze równy jest kątowi upadku — mówił pokazując przy tem jaki kierunek kula powinna była przyjąć od uderzenia. Trzeba korzystać....
— Korzystajże pan sam z tego! — odpowiedziała miss Campbell — wyprzedziłam pana o trzy bramy.
Arystobulus Ursiklos rzeczywiście pozostawał poza wszystkimi. On z 10 razy próbował przejść przez