Strona:Juljusz Verne-Zielony promień.djvu/095

Ta strona została uwierzytelniona.

— Patrz pani, panno Campbell, jak ono teraz wygląda. Ono zupełnie spokojne. Czy to morze nie jest teraz podobne do śpiącej piękności: nic nie narusza czarującego wyrazu jej oblicza. To także, jeśli pani wolisz, wielkie zwierciadło; w tem zwierciadle odbija się niebo i w niem widać Stwórcę.
— Tak, to zwierciadło — które często obleka się burzami — odpowiedziała na to mis Campbell.
— W tem właśnie zawiera się nieograniczona rozmaitość oceanu.
— Przyjemnie mi słuchać z jakiem uniesieniem pan mówisz o morzu, panie Sinclair, mnie ono także niezmiernie zachwyca.
— Morze to — chemiczne połączenie wodorodu i kwasorodu w których zawiera się dwie i pół części natru chloralnego. W tem stanowczo nic pięknnego niema.
Na tę mowę widocznie wypowiedzianą do niej, miss Campbell żywo się odwróciła i ujrzała przed sobą Arystobulusa Ursiklosa.



ROZDZIAŁ XIV.
Pobyt na Jonie.




Tymczasem wyspa Jona ze swojem opactwem stojącym na skale wzniesionej czterysta stóp nad poziomem morza, stawała się coraz widoczniejszą i parowiec szybko się do niej przybliżał.