Kiedy panna Campbell wyszła na pokład, jacht znajdował się już nawprost wyspy Staffa podobnej do grupy nastroszonych jedna na drugiej skał; od wyspy Mull oddziela ją szeroki pas wody.
Chociaż na wyspie Staffa niema portu, nie przeszkadza to jednakże, że statek może wygodnie podpłynąć do wschodniego brzegu; tylko w czasie burzliwego powietrza ta przystań nie jest dogodną dla niektórych statków. „Klorynda“ zręcznie lawirując pomiędzy zrębem Bushelie a wyspą przeszła niebezpieczne miejsce; zawinęła do małego zagłębia, znajdującego się przy samej prawie grocie Clam-Shell i tam zarzuciła kotwicę.
Po kilku minutach miss Campbell i jej współtowarzysze zaczęli wychodzić na brzeg, z razu po stopniach bazaltowych a potem po drewnianych schodach z baryerą, wyszli na placyk który prowadził do groty Clam-Shell. Tu odetchnęli pełną piersią. Nareszcie są na Staffie oddaleni od całego świata, jakby załoga z rozbitego okrętu kapryśną falą wyrzucona na brzegi bezludne.
Staffa.
Jakkolwiek Staffa jest bardzo małą wysepką, przecież przyroda uczyniła ją najbardziej uwagi godną ze wszystkich wysp składających się na archipelag He-