Strona:Juljusz Verne-Zielony promień.djvu/124

Ta strona została uwierzytelniona.

Sinclair — jeżeli ona jest w grocie Fingala, należy ją ztamtąd wydostać za jakąbądż cenę — inaczej zginie.



ROZDZIAŁ XIX.
Dla ocalenia miss Campbell.




Po kilku minutach Olivier Sinclair był już u wejścia do groty w tem miejscu, gdzie wznosiły się bazaltowe schody. Za nim postępowali bracia Melwil i Patrydż.
Bałwany morskie podnosiły się już tak wysoko, że dochodziły do wierzchniej płyty schodów, tak, że o dostaniu się do groty po stopniach, i myśleć nie można było.
— Heleno! Heleno! — krzyczeli na przemiany bracia Sam i Seb.
Daremny trud! Krzyki te zagłuszał łoskot i ryk fal jak i wycie wiatru. Bałwany tłukły się wściekle o sklepienia groty, sprawiając huk podobny do wystrzałów armatnich. Dźwięk ludzkiego głosu ginął wśród tego piekielnego hałasu.
— Ale może jej niema w grocie, — zrobił przypuszczenie brat Sam, nie chcąc stracić ostatniej nadziei.
— Na wyspie jej niema — dowodził Sinclair, — inaczej dawno powróciłaby już do domu.
Nie, ona jest tam... tam...
Bałwany podnosiły się coraz wyżej i wyżej i,