Strona:Juljusz Verne-Zielony promień.djvu/127

Ta strona została uwierzytelniona.

Czy się rozbiła i zamiast jednej ofiary będzie ich teraz dwie? — Nie, tak się nie stało. Rozciągnąwszy się w łódce, Olivier Sinclair szczęśliwie ominął wyskok w sklepieniu groty i w sekundę był już u przeciwległej ściany; teraz bał się tylko, żeby nie być nazad wyrzuconym, zanim uchwyci się jakiego występu skały. Na szczęście łódź rzuconą została przez falę wprost na ławę środkowej ściany groty. Olivier wydostał się z niej i wdrapał się na skałę, gdyż łódź za chwilę rozbitą została na drzazgi.



ROZDZIAŁ XX.
Burza w grocie




Olivier Sinclair był żyw i zdrów a jak w tym momencie był nawet bezpieczny. Wewnątrz groty było tak ciemno, że w pierwszej chwili Olivier nic nie mógł rozróżnić. Światło przenikało z dworu tylko czasem — gdy woda ustępowała od otworu groty tworząc bałwany. Pomimo to Olivier usiłował rozejrzeć się, gdzie panna Campbell się schroniła, lecz usiłowania były daremne, nie mógł jej dojrzeć. Tedy zaczął na nią wołać.
Miss Campbell! Miss Campbell! — i jakiemi słowami odmalować jego uczucia, gdy na swoje wołanie usłyszał:
— Mister Olivier! panie Olivier!