Ta strona została uwierzytelniona.
Marcandier.
- Ona... ona... tańczy z Frontignakiem.
Imbert.
- Z pięknym, wiecznie młodym Frontignakiem!
Marcandier. (żywo)
- Pan go znasz?
Imbert.
- Tak... z widzenia. Najpierwszy ze wszystkich zuchów i elegantów — zawsze młody, zawsze wesół, zawsze świeży mimo swych 45 lat... Musi mieć żelazne zdrowie — a sądząc po sposobie jego życia...
Marcandier. (gniewnie)
- A tak — ani podobna znaleść cokolwiek niezdrowego na tym zdrowym człowieku.