Ta strona została uwierzytelniona.
Imbert.
- Zdawałoby się, że to pana złości?
Marcandier. (ze złością)
- Mnie? — Ale cóż znowu! Innego by to złościło — ale mnie... Do kroćset djabłów!... mnie to wcale nie złości....... Inny na mojem miejscu...
Imbert.
- Na pańskiem miejscu?...
Marcandier.
- Do stu djabłów!! Ten przeklęty Frontignac kosztuje mnie rocznie ni mniej ni więcej jak 30.000 fr.
Imbert.
- Jakto?... Cóż to znowu za sprawa?
Marcandier.