Strona:Juljusz Verne - Dwaj Frontignacy.djvu/028

Ta strona została uwierzytelniona.
Imbert.
Rozumiem, rozumiem! — „Zróbmy zatem tak, ażeby cały majątek ten przeszedł w moje ręce!... Wcale nie głupio — cóż dalej?
Marcandier.
Tak właśnie. „Wezmę od niego owe 300.000 franków, zobowiąże się płacić mu 10% rocznie dożywocie — a na conto jego słabowitego zdrowia mogę liczyć z całą pewnością, że najdalej za rok będę już zupełnie uwolniony od wypłaty.
Imbert.
Czysty zysk!... Wyborny interes.
Marcandier.
Wyborny pomysł — to prawda — ale inte-