Strona:Juljusz Verne - Dwaj Frontignacy.djvu/075

Ta strona została uwierzytelniona.


ale! co za myśl... tak.... nieinaczej! ja także muszę mieć wuja... a właściwie stryja — jeżeli jeszcze żyje... Tak, tak — mam stryja, którego wcale nie znam — Nie wie, że jego brat ożenił się w Ameryce...
Marya.
Biedny mój Sebastjanie — nie mogłabym ci być pomocną w wyszukaniu twego stryja gdyż również jak ty jestem po raz pierwszy w Paryżu. Biedny!
Sebastjan.
Biedny?!... O nie! — mam odwagę, mam nadzieję... najpiękniejsza istota oddała mi swe serce — Cóż mi więcej potrzeba? Biedny! — O nie Maryo droga — Gdy stoję obok ciebie... (bierze ją za stan i prowadzi do sali)