Strona:Juljusz Verne - Dwaj Frontignacy.djvu/077

Ta strona została uwierzytelniona.


Porządek tańców... jakaś dama zapewne zgubiła... czyje to może być... Zaglądnijmy tam dyskretnie. (otwiera notatkę — wstaje prędko) A!... brawo... wyśmienicie! hahahahaha...
(Wchodzą Marcandier — Roquamor i Carbonnel)
Marcandier.
Śmiało mogę powiedzieć, że się bal udał.
Roquamor. (n.s.)
Dam ja wam bal, na drugi raz...
Frontignac.
Carbonnel! — pójdźno tutaj!
Carbonnel.
Cóż tam takiego?
Frontignac.
(pokazując mu notatkę) Poznajesz to?
Carbonnel.