Ta strona została uwierzytelniona.
Frontignac (wzdychając)
- Ty jeden przynajmniej dobrze oceniać mnie umiesz....
Dominik.
- Zatem naprawdę?... W takim razie ja się na to niezgadzam... umowa była inna...
Frontignac.
- Co powiadasz Dominiku?
- Dominik (gniewnie)
- A jużci — jakiś chłopiec — włazi tu jak Piłat w Credo... to nie bagatela... Także panu przyszło do głowy — być dzisiaj stryjem! Tfy! Ja się na to zgodzić nie mogę...
Frontignac (ziewając)
- Jakiś drągal spada mi na głowę nie krzycząc nawet: z drogi! W końcu niemogąc