Strona:Juljusz Verne - Dwaj Frontignacy.djvu/096

Ta strona została uwierzytelniona.
Frontignac (sam)
Trzeba coś zrobić... dla pozorów... pal licho... ale zimno!... przedewszystkiem zimno i obojętnie! —
Dominik (anonsując)
Pan Sebastjan de Frontignac!
Frontignac. (n.s. do Dominika)
Zaraz śniadanie!
Dominik.
Dobrze panie... (n.s.) Niemógł sobie spokojnie w swojej Ameryce zostać....
Sebastjan (poufale)
Dzień dobry stryju! (podaje mu rękę)
Frontignac. (zimno)
Dzień dobry... (n.s.) Mój stryju! Stryju!... Nie lubię tej nazwy... to mię starze-