Strona:Juljusz Verne - Dwaj Frontignacy.djvu/111

Ta strona została uwierzytelniona.
Sebastjan.
Chciałbym ją poślubić.
Frontignac.
Hę? — Co! — Zaślubić?.. Ty — Amerykanin?! — A wstydź się! — Oto mi sposób!
Sebastjan.
W Ameryce innego nie znają.
Frontignac.
A no to głupia cała twoja Ameryka. Zapatruj się na mnie — Jesteś w Europie i do tego we Francyi! Puść w trąbę wszystkie niedorzeczności i przesądne zwyczaje wolnej Ameryki.
Sebastjan.
Nie — nie mój stryju — nie mogę. Jestem szalenie zakochany! —