Ta strona została uwierzytelniona.
- Ten kapelusz! — Żartujesz chyba, deszcz przecie pada... przynieś mi czarny...
Dominik.
- Czarnego już niema. Ostatni nosił pan prawie cały miesiąc... należał zatem już do mnie — sprzedałem go.
Frontignac.
- A prawda — no dobrze, dobrze — Nie kupiłeś drugiego?
Dominik.
- Nie, proszę pana. — Sprzedałem także krawatki, suknie, rękawiczki. Zwykle panowie kawalerowie zapisują rzeczy, które po sobie zostawiają swoim służącym..... Ale mój pan... oddał wszystko — po jego śmierci zabierze rzeczy pan Marcandier.