Strona:Juljusz Verne - Dwaj Frontignacy.djvu/164

Ta strona została uwierzytelniona.
Akt trzeci.
Pokój ten sam co w drugim akcie.
Scena 1.
Dominik sampóźniej Sebastjan.
Dominik.
Przechodzi wszelkie wyobrażenie jak mój pan w przeciągu tygodnia się zmienił! — Mówi tylko o rodzinie — o kółku domowem, o spokoju — o porządku. Doprawdy rozpacz mnie bierze. Dłużej tu pozostać nie mogę. Za ośm dni kończy mi się rok służby... a potem.... Aha... Jest i drugi...
Sebastjan (wchodzi)
Gdzież jest mój stryj?
Dominik (n.s.)