Strona:Juljusz Verne - Dwaj Frontignacy.djvu/190

Ta strona została uwierzytelniona.
Carbonnel.
Tak, kochany panie Marcandier. Zdecydował się nareszcie... niestety może zapóźno... Zdrowie jego znacznie nadwyrężone długiem...
Marcandier.
Czy być może?!
Carbonnel.
Wymaga najsurowszych medykamentów..
Marcandier.
O mój Boże!
Carbonnel.
Namówiłem go w końcu, aby zawezwał pomocy lekarskiej. Dałby Bóg żeby nasz Imbert nie znalazł w nim jakiegoś zródła słabości....