Ta strona została uwierzytelniona.
Marcandier.
- Zaraz... (zagląda pod stół)
Frontignac.
- Pan Marcandier! — Cóż pana tutaj.... sprowadza?
Roquamor.
- Cóż pan u djabła klęczysz?
Frontignac.
- Klęczę? — po co?... sam nie wiem, szukałem szpilki. (wstaje)
Roquamor.
- Mój panie — dosyć już tych wykrętów. Widziałem moją żonę wchodzącą do tego domu — niezdołasz temu zaprzeczyć!
Marcandier (n.s.)
- Aha!... Teraz się pokłócą... i... zoba-