Strona:Jutrzenka (Londyński) 14.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

w końcu, od ciągłego kręcenia się, niedźwiedź dostał zawrotu głowy. Obalił się, jęknął i zawołał:
Dość, dość, Jutrzenko, w ślepą babkę... uznaję cię za swoją panią...
Dziewczę uczuło litość dla niedźwiedzia, wyszła z kąta, ażeby go ochłodzić chusteczką.
— O biada mi! — wybąkał niedźwiedź: — to mnie nie chłodzi. Musisz mi zdjąć futro.
— Jakże ja ci mogę zdjąć futro?
— Dotknij się tylko tu z prawej strony, na przedramieniu.
Zaledwie Jutrzenka dotknęła się palcami czarnego jak noc futra, wielkiej jasności fale otoczyły ją i niedźwiedzia i oślepiona musiała zamknąć oczy. Gdy je znów otworzyła — patrzy — kto nawzajem trzyma jej rękę?
— Jesteśmy w naszym zamku, — rzekł książę, który stał przed nią z radośnie uśmiechniętą twarzą, mnie uwolniłaś,