Strona:K. Wybranowski - Dziedzictwo.djvu/34

Ta strona została przepisana.

Kolmar. Ty i tak będziesz musiał zwiać z Anglji, bo inaczej cię zamkną.
Stuart. Dokąd pojadę?
K. Człowiek z twoją głową może zrobić dużą karjerę w Sowietach. Stamtąd cię nie wydadzą.
S. Tylko na miejscu rozstrzelają. Dziękuję. Zresztą, żeby długo nie gadać, moje ostatnie słowo; podzielimy się fifty — fifty.
K. Nie mogę. To przecie moje własne pieniądze.
S. Jakto twoje własne? Czyś ty zwarjował?
K. Moje własne. Jeżeli dasz mi słowo, że będziesz trzymał język za zębami, to ci powiem dlaczego.
S. Co?
K. Słowo?
S. Słowo.
K. Ten szlachcic ma córkę; dziewczyna ef-ef, ja się do niej palę. Przytem, jak się ma taką kobietę, to jest co pokazać. Można robić interesy. On więcej dzieci nie ma: jak ja się z nią ożenię, to i tak jego majątek będzie mój. Więc jak on straci na “Tugela River”, to ja tracę.
S. Dlaczegóż go w to pakujesz?
K. Bo póki ojciec ma majątek, ona za mnie niewyjdzie. Najpierw muszę starego zrobić bankrutem; mój tata kupi jego majątek dla mnie — to bardzo piękna posiadłość. Jak ona nic nie będzie miała, a ja będę miał ich majątek, to wtedy interes zrobiony: ona zostanie panią Kolmar.
S. To jest na ciebie za mądry interes. To ci się nie uda. Ty robisz coś takiego, co popsuje całą kombinację. Jeszcze niewiadomo, czy ten szlachcic pójdzie na “Tugela River”.
K. Thorner pisze, że on już poszedł.
S. Słuchaj, czy ty nie mógłbyś pamiętać, że to nie jest teraz Thorner, ale sir Joseph Turner?
K. Przepraszam, to tak z przyzwyczajenia. Kiedy ty będziesz sir James Stuart?... A może ty zechcesz odrazu zostać pretendentem do tronu szkockiego?...
S. Do not be a fool. Z tobą nie można rozmawiać na serjo o biznesie. Więc dlaczego powiadasz, że ten szlachcic już gotów? Jak on się nazywa?
K. Dowiesz się, gdy dojdziesz ze mną do zgody.
S. Sir Joseph mi powie.
K. Nie powie, bo on trzyma z moim tatą.
S. Więc dokładnie, jak się ten interes przedstawia?
K. Widzisz, on posiada ładny majątek, ale dosyć obdłużony. Teraz, gdy zboże tanie, on nie ma wcale dochodu: wszystko zabierają procenty i podatki. To mu się przykrzy. Więc myśli majątek sprzedać i rzucić się w jaki wielki interes. On uważa, że ma głowę do interesów, a jest idjota. Nie wierzy w polskie interesy i chce coś robić zagranicą. W zeszłym roku poznał się przez mego tatę w Paryżu z sir Josephem. Ogromnie się zaprzyjaźnili, bo mu imponuje szlachcic angielski, jednocześnie człowiek, znający się na wielkich interesach. Nie domyśla się nawet, że to jego dawny kompatrjota (obaj wybuchnęli śmiechem). Otóż teraz naznaczył sobie rendez-vous z sir Josephem w Paryżu, żeby się jego poradzić. Jest tam już od tygodnia. Sir Joseph wskazał mu “Tugela River” jako najszybszy sposób zrobienia wielkich pieniędzy, i szlachcic strasznie się zapalił. Sir Joseph mu powiedział, że ty będziesz w tym czasie w Paryżu, i on czeka na ciebie. Ty musisz zrobić minę niechętną: udziałów już niewiele, wolałbyś, żeby

32