Skowroneczku miły mój!
Ty badaczu nieba, gwiazd,
Ty mi piosnkę swoją spój
Wśród rodzinnych pól i gniazd.
Opiej w pieśni dzieje świata:
Jaka niebo zdobi szata,
Gdzie się kończy przestrzeń sina,
Żywot wieczny gdzie zaczyna.
Niech pieśń leci hen, do słońca,
Po świetlanych falach płynie;
Albo sennie, cicho, drżąca,
Gdzieś w pustkowiu świata ginie.
Płynie ona w senne światy,
Lecz w mem sercu trwogę budzi.
Piękne moich marzeń szaty
Wicher zerwie, błotem zbrudzi.
Zerwie z szczytów i rozniesie,
Niby zeschły liść po lesie.
Mów, ptaszyno moja, szara,
Za co męka, gorycz, kara?
Czy to Władca gwiazd i słońca,
Co pioruny z nieba ztrąca
I rozkrusza ciemne głazy,
Czy to On wydał rozkazy
By świat jęczał: biada, biada!
Skąd się wzięło wśród ludzkości
Tyle krzywdy i podłości?