Idźmy w bój śmiało, z pogardą dla życia
Zdobywać miano prawdziwych rycerzy,
Łamiąc opokę bezczynów i gnicia,
Niechaj nam serce jak piorun uderzy
Żarem miłości dla Ojczyzny — Boga
I gniewem zemsty dla ciemiężcy — wroga.
Co chcę, widzę w tej przestrzeni,
Co przedemną w przestrzał bieży:
To zaklętych bój rycerzy,
Co świat burzą krwi czerwieni,
To fal morskich kłąb się pieni,
Którą wichrów szał rozburzy,
To dziewiczy uśmiech róży,
To szumiący gaj zieleni.
Ale czasem, czasem, biada,
Jakaś siła wzrok zaślepia,
Jakaś lutnia ogniem gada,
I pioruny w serce wszczepia.
Jakichś duchów strasznych stado
Ostrza źrenic swoich wlepia
W moją duszę rozełkaną...
O, przed tobą, ty, potęgo,
Co stworzenia pomnisz chwile,
Co wśród burz, przez wieków tyle
Stoisz czysta i niezłomna