Gdy krew młodzieńcza strumieniem popłynie
Zginą złowrogie niewoli upiory,
A imię twoje na wieki zasłynie.
Serca wielkości zaczerpnij od duchów,
Piorunujących zapragnij wybuchów —
I tam na skale usiądź, lub na niebie
Legnij — a serce twoje rożewrzyj jak skrzynię,
Ogień garściami rzucaj wkoło siebie,
Niech odeń rzeka piorunów popłynie.
Niech dotąd ognia imają się dłonie,
Póki kraj cały ogniem nie zapłonie.
Z wiekowych snów i mroków
Odsłonił nam się wzrok,
Jak szumnych sto potoków
Nad gór kamiennych stok
Popłyniem szumnie falą —
W pustkowia czarny złom.
Przeważym ducha szalą,
I piorunowy grom
Oziębłym duchom ciśniem.
Obudzim senny świat.
W zaświatach, hen, zawiśniem
Wśród złotych słońca szat.
O, my się pustej głuszy
Nie strwożym. Marny strach.
Nieść światło, wiedzę w duszy
I budzić tych, co w snach,