Maczugą krzywdy godzą w ludzkie życie
Śmiercią ukarać, lub zamknąć za kraty —
Świat byłby jedną ogromną pustynią...
Gdybym te wszystkie obszary bezprawia
Zdołał ogarnąć swą myślą wylękłą
I spytał ludzi, czy was Bóg tu stawia?
Serce od bólu by pękło...
Jak mi tu smutno i boleśnie,
Aż mi żyć trudno, a więc marzę
I wszystko widzę jakby we śnie.
Snują się mary obce, wraże,
Mgłą przesłaniają mi ołtarze...
Ach, jak mi smutno i boleśnie,
Że duch mi w boje lecieć każe,
A ja tymczasem tylko marzę
I życie pędzę jakby we śnie...
Bo cóż, że wstałem jak ptak, wcześnie,
Marząc o ogniu i pożarze?
Tu mogą tylko żyć nędzarze,
A ja tak wcześnie wstałem... wcześnie,
Aby z tęsknotą iść w świat w parze
I czekać, aż się cud uczyni
I stać na progu tej świątyni
Gdzie czynią podły targ handlarze...
Marząc o ogniu i pożarze,
Ja nie wiem jaka moc mi każe
Wierzyć i zawsze iść przed siebie,