Choć się pod stopą świat kolebie,
Choć wszędzie obce widzę twarze...
Idę siać ziarno w martwej glebie,
Lecz muszę, muszę iść przed siebie,
Bo wiem, że ducha moc jest we śnie...
A ja jak ptaszę wstałem wcześnie
.............
Ach! jak mi smutno i boleśnie.
I.
Jakże was cenię, o młodości chwile
Wśród pól spędzone, o wy dnie dziecinne,
Czyste, jak róży uśmiechy niewinne,
Jasne, przelotne, jak skrzydła motyle.
Swobody tyle i rozkoszy tyle...
Jak cudnie brzmiały przez niwy rodzinne
Pieśni skowrończej hejnały dziękczynne,
Drżące jak lutnia w podsłonecznym pyle.
Pomnę, gdy w pole za ojcem chodziłem,
Liczyłem jego znojne trudem kroki
I pot kroplisty na czole liczyłem.
I wichrem gnane po niebie obłoki,
Koniki polne na przełaj goniłem...
Ach, czem był wtedy dla mnie świat szeroki?
II.
Chato ty moja, cichych snów kolebo,
Jakże mi tęskno za tobą boleśnie...
Dusza jak ptaszę dąży do cie we śnie,