Strona:Kamilla Poh.djvu/013

Ta strona została uwierzytelniona.

Że Kamilla nie ostatnia pośpieszyła zaciągnąć się w szeregi stowarzyszonych, nikt chyba wątpić nie może. Wyjazd ze Lwowa nie przerwał wcale jej pilnej relacyi nie tylko z rodziną, lecz i z najbliźszemi sercu koleżankami, a stosy listów złożone i uporządkowane, przechowały się do dziś dnia w w kryjówkach biurka Kamilli. W szeregu korespondencyj tych pierwsze naturalnie miejsce należy się listom Boberskiej, które nie omieszkała otaczać i zdala Kamillę swą opieką, zasilać radą i ciepłem zagrzewać słowem do pracy w imię sprawy publicznej i przyszłości ojczyzny.
„Bardzo, bardzo niedobra, ta panna Felicya, prawda? moje dziecko ukochane“ — pisała do Kamilli, gdy ta po śmierci Koziebrodzkiej odjechała na posadę nauczycielki do A. Rozwadowskich — „nie dotrzymała Ci obietnicy, i dziś dopiero pisze; ale wierz mi, że nie mogłam, miałam jeszcze przypadkowe jakieś zajęcia, które mi każdą wolną chwilę zabierały. Jak Ty się masz, droga dziecino moja, jak zajechałaś, czy bardzo Ci tam smutno, zdala od nas, i z żalem, jaki nosisz w sercu po Twojej utraconej, kochanej siostrze? Czy bardzo, bardzo biedne moje dziecko, czy może kiedy na mnie już zapłakało? Jam z Tobą często bardzo myślą i sercem; boli mnie Twoje oddalenie, Twój smutek i przykrość, jaką mieć możesz, i bardzo wyglądam wiadomości od Ciebie; pisz więc zaraz i jak najszczegółowiej donieś nam o sobie i o uczennicy, o wszystkich, wszyst-