Strona:Kamilla Poh.djvu/016

Ta strona została uwierzytelniona.

ków, do celu kroczyć wypadło. Jak bohaterki stoją dziś po latach przeszło trzydziestu ich pełne bolu i cierpień postacie, które pomimo ciężkich razów i ciosów nieugięte, niezłamane patrzały w dal, ażali nie świta po nad ojczyzną swobody jutrzeńka. Niech nam wolno będzie powtórzyć na tem miejscu dla nauki młodego pokolenia, ówczesny list pisany do Kamilli przez jedną z najserdeczniejszych przyjaciółek, list ilustrujący tak dowodnie tę grę uczuć, jaka tylko w piersi kochającej szczerze swą ojczyznę Polki, odbywać się może. „Nie dziw się, o nie dziw, że dotychczas nie pisałam do Ciebie, przeszłam i przechodzę wiele boleści, dlatego milczę. W kwietniu straciliśmy brata drugiego ojca.. Kochałam go przywiązaniem dziecka — potem Franciszek i Napoleon odjechali pod Zapałowicza. Pierwszy był i wrócił szczęśliwie, drugi został w drodze zatrzymany, a wróciwszy do domu, natychmiast znowu odjechał. W tym czasie poległ R. strasznie dotknęła mnie śmierć jego, uspokoić się nie mogłam po tej stracie; potem zasłabła matka moja — zrazu była to lekka słabość, lecz raptem rozwinęła się w gwałtowną — straszną. Tydzień cały matka leżała bez nadzieji. Właśnie w tym czasie nadjechał Franciszek; żadnego z braci nie było w domu; Polo czekał na granicy wołyńskiej. Teraz niebezpieczeństwo minęło, lecz z łóżka nie dźwiga się jeszcze biedna mama. Po twutygodniowej bytności odjechał Franio, chcąc połączyć się z oddziałem Wysockiego.