Strona:Kamilla Poh.djvu/017

Ta strona została uwierzytelniona.

Szczęściem przybył za późno. Po raz pierwszy wyprawiałam go z żalem bez miary, ze złem przeczuciem, dlatego że poszedł bez błogosławieństwa rodziców, wbrew ich woli, bez ich wiedzy i bez wiedzy mojej matki. Pisał do mnie z granicy. Stoi pod komendą R. lada dzień przejdzie Zbrucz. Bogu go oddałam i Polsce drugiej; Bóg niech rządzi wszystkiem. A teraz Kamillo ostatnią i największą boleść mam z Tobą podzielić. Brat mój ukochany — poległ pod Radziwiłowem. W pierwszej potyczce padł nieborak. Inną marzyłam mu przyszłość. Czysta to była dusza jak mało — toż ufam, że ofiara ta zaważy choć trochę u Boga. — Żal po nim, żal po jego stracie niczem ukoić się nie da. Zostawił rodzeństwo kochające, matkę biedną, i istotę, która go najpiękniejszą kochała miłością Patrząc na rozpacz tej dziewczyny, zapominamy o własnej — serce się kraje — a przecież nie pęka. Matka nic nie wie; kłamiemy przed nią; fałszujemy listy od niego; zabójstwem byłoby powiedzieć jej teraz. — Dwa miesiące minęło, jak nas pożegnał, dwa miesiące moja matka w łóżku leży. — I czy uwierzysz Ty Kamucho? Ja spokojna i cichy smutek we mnie i nic więcej. Ja łez nie mam już.. zobojętniałam, czy skamieniałam, niewiem. Dwie rzeczy podtrzymują moje siły; modlitwa i wiara bez granic w pomyślne ukończenie tej sprawy. Żadna klęska, żadna boleść na chwilę tej wiary nie obalą we mnie, przed żadną nie ugnę się ofiarą przed żadną boleśćią, bo wierzę, że Bóg na ca-