Strona:Kamilla Poh.djvu/018

Ta strona została uwierzytelniona.

ły naród zseła krzyże, na to abyśmy stali się godnymi tego szczęścia, jakie nam gotuje. — Módl Ty się, Kamilko moja czasem o zdrowie mamy; proś Boga, by jej sił dał, do zniesienia tego nieszczęścia, módl się za moim Franiem biednym, proś aby go Bóg nie skarał za nieposłuszeństwo rodzicom. — Czyż mógł zrobić inaczej?... Panna Felicya pisała do mnie, była w Brodach przy rannych......!“
Powstanie styczniowe przerwało pracę nauczycielską Kamilli, otworzyło odmienne dla niej do działania pole. — Porzuca ona wiejskie zacisze i śpieszy do Lwowa, by z hasłem: „służyć zacnie ojczyznie, jej poświęcić swe siły!“ stanąć jako stowarzyszona do dyspozycyi niewiast komitetu. — Tu zbiera składki, tu broń przemyca, gromadzi szarpie dla rannych, szpitalom służy, więźniom los łagodzi, wybiega naprzeciw transportów pochwytanych braci, dopomaga do ukrycia, do ucieczek skompromitowanym, słowem, wszystko czyni, co w jej leży mocy, co leży w zakresie kobiecego działu. W towarzystwie swej ciotki Leokadyi Schmittowej, zaopatrzona w zlecenia i instrukcye, ukryte dla bezpieczeństwa w fałdach sukni, przebiega od świtu do nocy ulice i budynki miasta, jako jeden z ówczesnych aniołów-stróżów niosących ulgę, kojących cierpienia nieszczęśliwych ofiar. Pomimo całej przezorności nie zdołała przytem ujść sądowego śledztwa, jakie w dwa lata później zagroziło jej chwilową utratą wolności. Zbadanie tożsamości charakteru pisma miało stanowić o lo-