chwytały balsamiczną woń pól, łąk i borów, podczas gdy towarzysze i towarzyszki pracy krzepili po za murami miasta swe siły, jedna Kamilla, niby ów wódz kresowców, czuwała wytrwale na swym posterunku. Choć stan jej zdrowia wymagał niezbędnie pokrzepienia u zdrojów leczniczych sił nadwątlonych brakiem swobodnego i należytego ruchu wskutek złamania przed laty nogi, nie dała sobie ani mówić o opuszczeniu ulubionego gniazdka, poświęcając czas feryj odświeżaniu, urządzaniu zakładu zaopatrywaniu go w zimowe zapasy spiżarniane. Równocześnie przeprowadzała korespondencye z rodzicami, pragnącymi powierzyć jej opiece swe dzieci, pielęgnowała ulubione kwiaty w doniczkach, układała biblioteczkę domową i porządkowała mnogie listy i papiery, które posortowane, owinięte i zaopatrzone w odpowiednie napisy, w niezwykłym po śmierci jej znalezione zostały porządku.
Już wspomniane powyżej całoroczne zajęcia można uważać słusznie za ogrom czynności, absorbującej siły jednego człowieka, siły kobiety, w dodatku kobiety nie obdarzonej zapasem zdrowia; tembardziej musimy przeto podziwiać Kamillą, skoro zdołała ona jeszcze znaleźć nieco czasu na udział w ruchu kobiecym, na udział w pracach towarzystw niewieścich, stowarzyszeń dobroczynnych i licznych komitetów. Czytelnia dla kobiet, Kolonie wakacyjne, Towarzystwo oszczędności kobiet, Towarzystwo przyjaciół uczącej się młodzieży, Lecznicze kolonie ry-
Strona:Kamilla Poh.djvu/038
Ta strona została uwierzytelniona.