podążył cały zakład na majówkę do lasku Brzuchowic, gdy tam młodzież ochoczo bujała po ścieżkach i trawnikach, jedna Kamilla przesiedziała dzień cały nieruchomie prawie, nie mając sił do spaceru, nie mając ich do udziału w zabawie.
W domu jedynie, przy zajęciu, przy gospodarstwie poczucie obowiązku dodawało jej bodźca do spełniania zadania. Groźny stan słabości nie był jej obcym, nie taili go lekarze, to też tej może okoliczności przypisać należy częste wycieczki jej podczas minionych wakacyj na cmentarz łyczakowski do mogiły babki. Tam pielęgnując kwiaty siadywała przy grobie, wodziła wzrokiem do koła cmentarza i w zadumie przenosiła się myślą w świat wiecznego życia. Garnęła się co raz to bardziej do krewnych i przyjaciół, których też spory zastęp zasiadywał co dni kilka u gościnnego jej stołu
Początek roku szkolnego, zwiększone obowiązki przerwały te zebrania serdeczne, na nowe tory skierowały uwagę Kamilli. Wrodzona jej gościnność, cześć dla zasługi znalazła atoli rychło znów sposobność do wyrazu. Sposobnością tą był przyjazd Seweryny Duchińskiej. Szereg uroczystości, jakiemi podejmował Lwów zasłużoną poetkę zakończył w dniu 1. października raut w zakładzie Kamilli. Zebranie było nader liczne, gdyż oprócz uczennic i nauczycieli zakładu stawiło się doborowe grono zaproszonych gości, między innymi wiele wybitnych osobistości. Duchińska wraz z córką Rychłowską i wnukiem tegoż nazwi-
Strona:Kamilla Poh.djvu/042
Ta strona została uwierzytelniona.