krzyku. „A to ty, dziadu austrjacki, pepiczek jezdeś? To ty nie wiesz, co Spionengefahr jest, że moje prawo forsicht przy gadaniu jest! — Ale to tak cicho mówię, aby bahnhofkomendant nie usłyszał. Po co mi ma zaraz do marszruty zaglądać? Żandarm aż się trzęsie, oddaje mi marszrutę, — O to tylko chodziło! Pociąg wpada biegiem na stację, jakiści strasznie krótki, a ma wagony tylko dla oficerów i cywilów. Manszaft to se może jechać we wołowym, co to trzęsie jak wózek z ferszlagami. Ale ja nic... Włażę do oficerów, a tam żadnego niema. Rozglądam się, wagon nie wagon, a jakiś, ansztalt, jak w Białej dla lepszych gości. No i pojechałem.
— Tak odrazu do Konstantynopola?
— Jakże inaczej?
— A „fasowaliście“ coś po drodze?
— Ja nie fasowałem, ale Makenzen, to się po drodze ze mną dzielił.
— Szczapa, nie gadajcie głupstw!
— Ale... co to ob. sierżant słoniowa trąba jest, żebym go bujał, czy co? Jechałem z jakie 7 godzin, a może i więcej, bo spałem, aż tu nagle jakieś Niemcy oficerski wóz znoszą: rozmaite walizki, pakunki kładą dookoła. Patrzę, bahnhof spalony, a na murze coś ci po rusińsku pisze. Zaraz się domyśliłem, że w Serbji jezdem i że do Turcji jedziemy. Po chwili wali kupa jenerałów: same Niemcy. Sztab taki fajny, ale mniejszy od naszego, bo nasz się czasem od Kukli do Kołek ciągnie. I prosto do mego wagonu. A ja nic — siedzę. Przychodzi starszy już generał, na kołnierzu ma gałązkę dębową. Spojrzał na moje odznaki i kłania mi się, bo to u Niemców taki zwyczaj, że ten co przyjdzie to się kłania pierwszy. Ja jemu to samo. Siadł koło mnie, inne generały obsiadają puste miejsca, ale im jakoś ciasno. Wtedy najstarszy mówi do mnie: „Proszę się posunąć!“ Ale! będę mu się posuwał, czy co? Co to ja marszruty nie mam, czy co? I mówię mu, że „Nein!“ On się na mnie patrzy, jak na warjata i pyta się: „Sind sie general?“. A ja mu: „Nein!“ „Sind sie oficir?“. A ja mu znowu: „Nein!“ — „Was sind sie?“ — „Kapral I Br. Piłsudskiego jezdem“. Jak się zaczną śmiać! Mnie złość porwała. Cóż to, pies im mordę wylizał,
Strona:Kaprala I Brygady Piłsudskiego Szczapy poglądy różne na rzeczy rozmaite.djvu/20
Ta strona została uwierzytelniona.