Strona:Karlinscy.djvu/10

Ta strona została uwierzytelniona.
ODSŁONA I.




Komnata Kaspra Karlinskiego. W głębi komin płonący, nad którym obraz Stefana Batorego. Na prawo obraz Matki Boskiej częstochowskiej, pod którym kaganek uwiśnięty — w środku stół na skórze niedźwiedziej; przy stole siedzi Karlinski nad księgą — Karlinska szyje w krosnach — Marya zapala kaganek przed obrazem.


KARLINSKI.

Toć dziś sobota — dzień Boga Rodzicy,
Dobraś jest dziewko moja, żeś pobożna!
I przypominasz nawet, mnie, staremu,
Że nam z ksiąg świętych trzeba się zbudować —
Usiądź tu przy mnie —

(Marya siada całując jego rękę.)

Porzuć kołowrotek —
Przy rzeczach świętych, na bok dzienna praca —
No, moje dziecię! gdzie nam się otworzy...

MARYA (otwiera biblię i czyta.)

„Co gdy się stało, kusił Bóg Abrahama, i rzekł do niego: Abrahamie, Abrahamie! a on odpowiedział: owom ja! I rzekł mu: weźmij syna twego jednorodzonego, którego miłujesz, Izaaka, a idź do ziemi widzenia: tam go ofiarujesz na całopalenie na jednej górze, którą ukażę tobie. Abraham tedy wstawszy w nocy, osiodłał osła swego, wziąwszy z sobą dwu młodzieńców i Izaaka syna swego, a narąbawszy drew do całopalenia, szedł na miejsce, na które mu Bóg rozkazał. A dnia trzeciego podniósłszy oczy, ujrzał miejsce zdaleka. I rzekł do sług swoich: poczekajcie tu a ja z dziecięciem aż do onąd pospieszywszy, skoro uczynimy pokłon, wrócimy się do was.“(Chwila milczenia.)