Strona:Karlinscy.djvu/29

Ta strona została uwierzytelniona.
KARLINSKA.

I ornat siostry dłoń tak przyspieszyła...

KARLINSKI.

Czy tam nic więcej nie ma na dnie serca?
Gdybym ci męża przedstawił, zacnego,
Dobrego, dzielnych, pięknych obyczajów,
Czybyś mu rękę oddała?... mów śmiało!...
Spojrzyj mi w oczy jak ojcu — jak matce.

MARYA.

Co waszmość mówisz... żartujesz z sieroty. —

KARLINSKI.

Słuchaj — nie jesteś już dzieckiem i pilno
Mi się nacieszyć na me dni sędziwe
Tu szczęściem waszem.

KARLINSKA.

O mężu kochany!
Mężu mój! słaba niewiasta niezdoła
Za ten dzień — — Kasprze!...

MARYA (rzuca się na szyję Karlinskiego.)

A więc prawdę powiem!
Żem o nim zawsze jak siostra myślała
Ale go jeszcze inaczej — kochała,
Tak jakoś — dziwnie! żem postanowiła
Wejść do klasztoru — bom nieśmiała myśleć
O nim — a innej nie mogłabym doli...

KARLINSKI.

O córko moja!...

(Karlinska wprowadza Izydora.)


IZYDOR.

Ojcze! matko droga!

KARLINSKI.

Na teraz wolno wam być z sentymentem
Dobrej przyjaźni — a gdy czas pokaże