Strona:Karlinscy.djvu/36

Ta strona została uwierzytelniona.
KARLINSKI.

Spoczywaj wielki królu! patrzą wieki!
Będziesz ty wiecznie blizki, choć daleki
Narodu oczom! w złotej dziejów księdze —
Lecz któż twej woli, wyrówna potędze?!
O! biada! dzieło w połowie zniszczone —
Na gruzach Moskwy chciałeś Polski chwały!
Czemuż sejm i skarb wojska ci nie dały,
Skończyć, coś zaczął — oby kiedyś kara
Nie narzuciła butnej szlachcie — cara!

DĘBICKI.

Nie czas frasować się — bo nie spią wrogi —
Czas o obronie myśleć panie bracie. —

KARLINSKI.

Jakież są głosy, jakich stronnictw wpływy
Są najsilniejsze? jabym przecie tuszył,
Że Piast i mąż co po królu najpierwszy,
Z królem spokrewnion, winien stać u steru;
Kanclerz a hetman — to król zdaniem mojem!
On jeden jego myśl powiedzie dalej,
On kraj od dzikiej swawoli ocali. —

DĘBICKI.

Myślał ci o tem hetman ze swojemi,
Sam król go pragnął widzieć swym następcą,
I planów swoich wykonawcą dzielnym;
Lecz się rozdarła w troje myl[1] narodu,
Zborowscy knują już pokątne zdrady,
Radzi, że skonał Siedmiogrodzki książe,
Jak żaby w bagnach na bociana koniec
Rechoczą podle, gdzie się tylko uda! —
Krzysztof cichaczem powrócił do kraju
I za Niemcami uwija się zręcznie,
Z Górkami ręka w rękę wraz Zborowscy
Rakuszanina na tron forytują,
A wojewoda poznański ma wagę!

Drudzy chcą cara — co ukrył pazury,

  1. Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku; powinno być – myśl.