Strona:Karlinscy.djvu/52

Ta strona została uwierzytelniona.
OPALINSKI.

Spuścić most — wraca rycerstwo — na wale
Straże zluzować. — (trąby i kotły.)

(Wchodzi) KARLINSKI
(w hełmie zapuszczonym z mieczem.)

Vivat rex Sigismundus!

RYCERSTWO.

Vivat rex Sigismundus!

KARLINSKI.

Chwała bądź Panu i Polonii chwała!
Już odepchnięci i siły stracili,
Odsiecz nie przyszła — sami w trzeciej bitwie
Wyszliśmy cudem! o! chwała dniu temu!...
O to ma żona...

KARLINSKA (pasując się z sobą.)

O chwała dniu temu!...
A syn mój — gdzie jest? czekam — nie mów jeźli...
Mów mi, że żyje — mów mi — o mój Kasprze!
(groźnie)
Gdzie ty mi syna podziałeś człowiecze?
Tyś mi ostatnie dziecię w orle szpony
Porwał!... mów... bo i ja mam szpony matki!
Gdzie jest — mów! uchyl przyłbicy, a z twarzy
Zgadnę!...

KARLINSKI (w pomięszaniu.)

Daj pokój — wroga się nie lękam,
Ale twych spojrzeń —! nie ujrzysz mej twarzy. —

KARLINSKA (u nóg jego.)

Gdzie moje dziecię! mów czy jeszcze żyje?...

KARLINSKI (podnosi ją.)

Ciesz się, żeś matką jego — jak lew walczył,
Pierwszy na czele był — i mieczem gromił,
I już niepewne przeważył zwycięstwo,