Strona:Karlinscy.djvu/70

Ta strona została uwierzytelniona.
IZYDOR.

O matko święta! czemuż ręce skute
Raz cię do piersi jeszcze nie przytulą!...

(gwar i szczęk broni za sceną.)


MIELĘCKI (wpada z rycerzami.)

Uwolnić go! lub zginąć!

(rozkuwa jedną rękę Izydora, inni walczą z żołnierzami — Izydor jedną ręką odwiązaną porywa pistolet leżący i zabija wodza Schmerzenfroh.)


WÓDZ (padając.)

Ha!... bądź przeklęty!... pamiętajcie zemścić!...
Na murze! Franz Still! tyś jest komendantem!

(zrywa się i szpadą zakłuć chce Izydora — Karlinska wyrywa mu broń — on pada i kona. — Żołnierze wiążą kilku walczących z Mielęckim — Mielęcki raniony przez żołnierza pałaszem upada.)


IZYDOR.

O! Pawle! bracie! druhu! przyjacielu...
Rozkutą ręką... niechaj raz ostatni
Scisnę cię!...

MIELĘCKI (czołgając się do Izydora obejmuje go.)

Mej młodości przyjacielu,
Ja dochowałem przysięgi przyjaźni!...
O! jakże słodko skonać na twej piersi,
Skonać dla ciebie! przy tobie! tam!... (umiera.)

(Dietrich po cichu daje rozkazy żołnierzom.)


IZYDOR.

Bracie!...

KARLINSKA (załamując ręce.)

Biada! Zborowski! ostania nadziejo!...
Ratuj! ja ciebie błagam!... bądź wspaniały,
Ja ci przebaczę, żeś go okuć kazał...

ZBOROWSKI.

Jeszczem Polakiem! to nie ja kazałem!
Możeć pomogę — zda się lżej na sercu! (do Izydora)