Strona:Karol Boromeusz Hoffman - O panslawizmie zachodnim.pdf/114

Ta strona została przepisana.

się z nadciągającym sukursem kawalerów inflantskich. Na ten widok Kobylański zaintonował pieśń Boga Rodzica i po odśpiewaniu jednéj tylko strofy puścił całe swe rycerstwo w pław za uchodzącym nieprzyjacielem. Nic się nie oparło wściekłości goniących. Wyciąwszy w pień tylną straż Korybuta, wpadli na główny korpus i w przeciągu godziny tłukąc i siękąc na wszystkie strony, zmietli go z pola bitwy. Ztamtąd kopnęli się ku nadchodzącym Inflantczykom i wpędziwszy ich w jezioro, wyłowili co do jednego. Cała armia Swidrygiełły albo poległa w boju, albo dostała się w niewolę, albo poszła w rozsypkę; bo jeszcze przez 16 dni chwytano niedobitków po lasach. Sprzęt obozowy, bogate łupy, chorągwie, wszystko wpadło w ręce zwycięzców. Chorągwie przeniesiono natychmiast do Wilna i zamieszczono w katedrze św. Stanisława.
Pamiętna ta bitwa miała miejsce dnia 1 września 1435 i położyła koniec kampanii. Swidrygiełło umknął manowcami w 50 koni; mistrz inflantski Bartor de Leo poległ na placu, lecz nieszczęśliwy Korybut dostał się w niewolę.
Nad rzeczywistemi pobudkami ostatniego kroku Korybuta wisi jeszcze gruba zasłona. Długosz przytacza szczegóły, dające wiele do myślenia. Powiada naprzykład, że Korybut, lubo powołany na wodza Krzyżaków, nie chciał jechać do Litwy przez ich kraj, bojąc się zdrady; pojechał przez Polskę i przerznął się od nikogo niezaczepiony. Powiada daléj, że stanąwszy w obozie, wszelkich przedewszystkiém dokładał usiłowań do

    ków swych z Polski, dzierżycie z Niemcy, nieprzyjacioły swemi przeciw im.