Strona:Karol Boromeusz Hoffman - O panslawizmie zachodnim.pdf/21

Ta strona została przepisana.

Czyż to nie fenomen Opatrznościowy, że dziś myśl ta zmartwychwstaje na nowo? Są w życiu narodów konieczności rodowite, których żadne przedawnienie, żadna siła nie przygasi. Jak ów wieczny ogień, który tli we wnętrznościach ziemi i, upatrzywszy sobie jak najmniejszą szczelinę, wydobywa się ponad powierzchnią, tak i Słowiańszczyzna, dotąd nie zrusyfikowana, upatrzywszy szczelinę w obecnych politycznych wypadkach, przebija skorupę czasu i przypomina światu, że powinien się z nią rachować. Nie jestże na dobie odświeżyć pamięć jéj dawniejszych w téj mierze usiłowań, przebiedz historycznie, o ile starczą źródła, koléj walk, jakie staczała, zawodów, jakich doznawała? Nie śmiemy twierdzić, aby podobna praca przyniosła jaki praktyczny i bezpośredni pożytek, ale podjęliśmy ją w przekonaniu, że nie będzie zupełnie niewdzięczną i jéj owocem jest niniejsze pismo. Życzymy tylko sobie, aby nam nikt nie przypisywał myśli tendencyjnéj, myśli insynuowania z przeszłości tych lub owych kształtów przyszłego ukonstytuowania Słowiańszczyzny; nasza praca ma charakter czystohistoryczny. Wielkie przemiany polityczne nie powtarzają się nigdy wedle jednych i tychże samych form. Czas niszczy, czas tworzy. Przeszłość jest zawsze nauką, ale nie zawsze wzorem. Kto jednak chce zgadywać, co będzie, dobrze, że sobie przypomni, co było.



II.

Rzecz uwagi godna, że w kilka wieków po pierwszém wyrojeniu się ludów azyatyckich na Europę skrajne