Strona:Karol Boromeusz Hoffman - O panslawizmie zachodnim.pdf/35

Ta strona została przepisana.

między schołdowanemi dynastyami i ludami wieczne ziarno zachcianek separatystycznych.[1] A to tém więcéj, że między ludami jednoplemiennemi były jeszcze takie, co więcéj sobie ceniły zupełną wolność i niezawisłość, niż dobrodziejstwa unii.[2] Część Lutyków i Obotrytów, zamieszkujących niektóre ziemie między Odrą a Elbą, przez zaciętość w wierze pogańskiéj i nienawiść ku hierarchii powszechnego kościoła, nie chciała się nigdy łączyć z braćmi, gotowa nawet szukać pomocy u obcych przeciwko własnéj ojczyźnie.

Dopóki żył Bolesław Chrobry, unia Zachodnio-Słowiańska trzymała się jako tako w całości. Pod cieniem wielkiego monarchy stygły wszelkie rozkładowe aspiracye. Ale pod jego niedołężnym następcą podnieśli zaraz głowę Czesi, podnieśli Niemcy, Rusini i owi nieprzezorni, o których dopiero mówiliśmy, Zachodni Słowianie. Cały gmach zaczął się kruszyć: Mieczysław II stracił Czechy z Morawią, wszystkie ludy między Odrą a Elbą wybiły się na wolność, ich królikowie z danników Polski pozamieniali się na niepodległych władzców, a następne niepokoje wewnętrzne, jako to: wygnanie Ryxy z Kazimierzem, bezkrólewie, bunty chłopskie, anarchia, raniąca samo serce Polski, o mało co nie doprowadziły do utraty reszty. Jakkolwiekbądź, następcy Bolesława Wielkiego, słabi czy mocni, nigdy się nie zrzekali odzyskania uszczuplających jednotę słowiańską prowincyi, ciągle usiłowali utrzymać odziedziczone po nim państwo w całości; waleczny Bolesław II dał uczuć dzielność swego oręża Czechom, utrzy-

  1. Id. IV. 169.
  2. Ibid.