Strona:Karol Boromeusz Hoffman - O panslawizmie zachodnim.pdf/55

Ta strona została przepisana.

widując co ich czeka, nie chcieli ani słyszeć. Stolica Apostolska, nazywając ich kacerzami, gotowała na ich barki ogólną chrześciaństwa krucyatę; Rzesza niemiecka drżała z niecierpliwości wytępienia raz na zawsze pod znakiem krzyża niemiłą sobie rasę. Cios śmiertelny groził nietylko ich wierze, ale i ich narodowości. W takiém położeniu rzeczy niewidzieli innego dla siebie ratunku, jak w zjednoczeniu się z inném plemieniem słowiańskiem, mającém wspólny z nimi interes jeżli nie do obrony ich wiary, to przynajmniéj do tolerancyi i obrony narodowości. Z tych to przyczyn zmartwychwstała nie tylko między Hussytami, ale i między katolikami w Czechach idea, że tak rzekniem, panslawistyczna idea Światopługów i Bolesławów, tym razem nie z inicyatywy monarchów ale z inicyatywy ludu. Oglądając się w około, gdzież mogli znaleść naród pobratymczy, więcéj zagrożony germanizmem, więcéj usposobiony do utworzenia wraz z nimi przedmurza Słowiańszczyzny, jeżeli nie w Polsce? królom więc polskim postanowili ofiarować koronę czeską.
Zjednoczenie narodowości słowiańsko-zachodniéj pod jedném berłem zależało w wieku XV od jednego, że tak powiem, pociągu pióra. Czechy i Polska zamykały w sobie wszystkie warunki szczeréj spójni, jako to: równą niemal ludność, równy język, równe instytucye i równy niemal stopień oświaty. Czechy składały się wówczas z Czech właściwych, Morawii, Szląska, obudwu Luzacyi, części Marchii brandenburgskiéj i wyższego Palatynatu, księstwa luksem-