Strona:Karol Boromeusz Hoffman - O panslawizmie zachodnim.pdf/83

Ta strona została przepisana.

Stawający w imieniu cesarza Piotr de Szek, biskup Korbii, oświadczył naprzód królowi Władysławowi żal JCMci, iż król, niezważając na istniejące traktaty, wysłał do Czech Zygmunta Korybuta, który buntuje mu poddanych, wspiera kacerzy i zdobywa zamki. Potém zwrócił jego uwagę na odpowiedzialność, na jaką się naraża, nieszanując wrocławskiego kompromisu i pustosząc ziemie zakonu, zostającego pod opieką Rzeszy niemieckiéj. Prosił zatém uprzejmie, ażeby Władysław Zygmunta Korybuta wraz z wojskiem natychmiast z Czech odwołał, i z Prus ustąpiwszy zdał się całkowicie na sprawiedliwość cesarską, jeżli ma jakie słuszne do zakonu urazy.
Rozgniewany tém żądaniem, Władysław Jagiełło odpowiedział biskupowi krótko i węzłowato, iż, niemogąc się nigdy doprosić słusznego wyroku ni od cesarza ni od papieża, postanowił przy pomocy Bożéj sam sobie sprawiedliwość wyrządzić, jak na monarchę niepodległego państwa przystoi; iż z ziem pruskich nieustąpi, dopóki ich albo wskroś nie spustoszy, albo zuchwałego zakonu do słusznego pokoju nie zmusi.
Co do Zygmunta Korybuta, oświadczył: „nie moja to sprawa, udaj się Wasze do księcia, który go wysłał.“ Tu się odezwał obecny na posłuchaniu brat, królewski Witołd z widoczniejszym jeszcze gniewem: „powiedz Wasze cesarzowi że ja, a nie kto inny wysłałem Korybuta. I wysłałem go własnym kosztem, w zamiarze pomszczenia się na cesarzu za to, że krom tylu przyjaznych oświadczeń, okazuje się moim nieubłaganym wrogiem i przysądza Krzyżakom część mojéj ziemi, nigdy do nich nienależącą, przydaj, że nietylko wspieram mego