Strona:Karol Boromeusz Hoffman - O panslawizmie zachodnim.pdf/85

Ta strona została przepisana.

skiego z cesarzem była w owym czasie kwestyą zbawienia lub zguby. Cesarz niechciał zatwierdzić zawartego nad Melnem pokoju z Krzyżakami; Krzyżacy, uradowani z tego pretekstu, odmawiali wykonania traktatu i gotowali się do nowéj wojny. Panowie węgierscy, zagrożeni potęgą bisurmańską, truchlejąc na samą myśl krwawych zajść między królem polskim a ich własnym, zaczęli się znosić z polskimi, celem pojednania obudwu monarchów. Sejm w Niepołomicach z dnia 11 listopada 1422 uchwalił rozpoczęcie stósownych w téj mierze rokowań, posłowie polscy pojechali do Węgier, ułożyli warunki i w końcu reprezentanci obudwu narodów dokazali tego, że i cesarz Zygmunt i król Jagiełło, tak mocno ze sobą poswarzeni, zezwolili na zjazd zobopólny do Szramowic pod Czorsztynem. Obadwa potentaci stawili się na nim na czele świetnych orszaków dworzan, ministrów i rycerstwa. W miejscu, przeznaczoném na spotkanie, zsiedli z koni, podali sobie ręce, uściskali się i puszczając w niepamięć dawne urazy, ślubowali wieczną przyjaźń. Cesarz zezwolił na pakta krzyżackie z nad Melna, Witołd poprzestał na nowém utwierdzeniu granic Litwy, a król Jagiełło w zamian za bierną uczynność cesarza przyrzekł mu 5000 wojska przeciwko Czechom i odwołał Korybuta.
Łacno sobie wystawić jak musiał być bolesnym ów traktat Korybutowi. Pozyskawszy sobie serca Czechów, rozgościwszy się w ich kraju, rzuciwszy nasiona wiecznéj między dwoma narodami jedności, niemógł widzieć bez żalu, iż to wszystko w jednéj chwili bezowocnie znika. Ubliżało téż i jego osobistéj godności zamieniać się w ślepe narzędzie dwulicowéj polityki, która na to tylko