Strona:Karol Boromeusz Hoffman - O panslawizmie zachodnim.pdf/95

Ta strona została przepisana.

na kazanie do kościoła na Tyńcu, tak rozognił umysły przeciwko Korybutowi, że lud wybiegł z kościoła jak szalony, powołał całe miasto do broni, wpadł na zamek i aresztował księcia z kilku stronnikami. Rozsądniejsi jednak Hussyci nie dopuścili większéj uczynić mu krzywdy. Poradzono mu ustąpić choćby tylko czasowo gniewowi ludu, a wszystkim Polakom opuścić Pragę. Korybut usłuchał, otrzymał konwój do granicy, gdzie ściskając rękę panów czeskich, dał im drugi raz zapewnienie, że ta niefortunna katastrofa nie ostudzi bynajmniéj serca jego ku Czechom. (1427.)
Tym razem trudno mu już było wracać do Polski; zajął więc z swym oddziałem Glewice (Gleiwitz), miasteczko obronne w Szląsku na trakcie z Wrocławia do Krakowa i tam sobie obrał stałą siedzibę. Inne dwa miasteczka szląskie podkomendnym swoim w zarząd powierzył jako to: Kluczborek Dobiesławowi Puchale, a Niemcz Piotrowi Polakowi. Z tych to siedzib prowadził przez dwa lata wojnę z Szlązakami partyi niemieckiéj; zdobywając lub łupiąc warownie nieprzyjacielskie. W wojnach owego czasu trudno było w ogólności centralizować władzę, albo działać według jednego planu. Każdy z podrzędnych nawet dowódzców czuł się upoważnionym do wycieczek według własnego natchnienia. Ztąd działy się nadużycia, rabunki, naruszenia granic sąsiedzkich. Niedziw przeto, że i podkomendni Korybuta, przełożeni nad wojskiem złożoném, jak utrzymuje Kromer, z samych sekciarzy Zyski, Sierotami zwanych, zapuszczali nie raz swe zagony tam, gdzieby Korybut nigdy zajrzeć nie śmiał, mianowicie w granice Polski. Do téj